Malarstwo

Zamykamy rok wystawienniczy 2012 w Galerii Elektor wystawą malarstwa i rysunku prof. Andrzeja Guttfelda. To wielka przyjemność móc zaprezentować w Galerii dzieła malarskie wybitnego artysty, powstałe na przestrzeni ostatnich 20 lat. Obrazy które zaprezentujemy to zapiski-wspomnienia z licznych podroży, malarskie wrażenia z odległych zakątków świata które prof. Guttfeld odwiedza i poznaje, szkice malarskie zanotowane naprędce  na kartce papieru, z wrażliwą kreską i mocną plamą. Wystawa malarstwa prof. Andrzeja Guttfelda jest wielkim wydarzeniem w Galerii Elektor. Paulina Czajor

Indie – Nepal – Meksyk – Tybet – Kuba – Ukraina – Krym. Słowem – artysta w podróży. Malarskie i rysunkowe impresje Andrzeja Guttfelda przenoszą nas w rozmaite miejsca na kuli ziemskiej, różne strefy czasowe, często tam, gdzie ciepło i egzotycznie. Artysta nie spędza jednak czasu na plaży, lecz – jak wynika z jego malarskich notatek – bardzo twórczo i pracowicie. Jego utrwalone na gorąco impresje przywodzą na myśl podróże, jakie od najdawniejszych czasów odbywali artyści: do Włoch, Grecji, Francji, na Bliski i Daleki Wschód.
W dorobku Andrzeja Guttfelda odnajdziemy przede wszystkim pejzaże, są też sceny rodzajowe, martwe natury, studia portretowe, akty – pełen wachlarz tematów. Farba płynie tu grubymi, szerokimi pociągnięciami pędzla. Kompozycje są na wpół abstrakcyjne, niemniej w wielu na pozór rozsypanych figurach-formach pojawia się skojarzenie z przedmiotem, nieraz bardzo realnym (ryby, krzesła, butelki, cebule i ikonostasy cerkwi, wypełnione przedmiotami wnętrza, szeroko rozumiany świat przyrody).
Jest też kolor odzwierciedlający przeżycia, bo – wracając do wątku podróżnego – to nieocenione narzędzie w spontanicznym malarskim notowaniu, malarskich improwizacjach; to nasz przewodnik po świecie innych zapachów, przyrody, religii, ludzi – cytuję artystę. Jego natężenie, szczególnie w krajach śródziemnomorskich, nieustannie się zmienia. Stąd „podróżne” malarstwo Andrzeja Guttfelda raz pełne jest słońca, jaskrawego światła, pulsuje czerwienią i złotem, to znów jawi się mrocznie i refleksyjnie, tonąc w gamach fioletów i szarości.
Artysta nie „bawi się” w odtwarzanie rzeczywistości, w podróży nie ma na to czasu – w takim natłoku bodźców, emocji! Pewnie dlatego używa on różnego/przypadkowego podłoża, kartek, akurat tego co ma pod ręką – odzwierciedla to dynamikę sytuacji, ulotność wrażeń, które trzeba „zanotować”. I to te kartki tworzą w sumie osobliwy szkicownik – dziennik podróżny.
Opowiadając o swojej indyjskiej podróży, Andrzej Guttfeld tak uzasadniał potrzebę malarskich działań: Próby przedstawienia tamtego świata, który długo jeszcze będzie się pojawiał pod zamkniętymi powiekami, podjąłem ze świadomością porywania się na rzecz niemożliwą. Zamknąć na płaszczyźnie obrazu to, co jest zespołem barw, światła, zapachu, ruchu, smaku i dźwięku jest rzeczą niewykonalną. Będę te próby jednak podejmował, starając się powiedzieć to, co na długo chyba trwale pozostało w mojej pamięci.     Dominika Leszczyńska

katalog_Guttfeld

 

Układ wyżowy

W Galerii Elektor gościmy malarstwo abstrakcyjne Sebastiana Skoczylasa. Artysta delikatnie posługuje się plamą kolorystyczną igrając między tonami ciepłymi i zimnymi. Poszukuje w swych zestawieniach kolorystycznych najciekawszych niuansów temperaturowych. Zachwyca  wielką wrażliwością malarską, gdzie jednocześnie gest i grubość farby ma wielkie znaczenie. Nakładając na płótno wiele warstw farby poszukuje swojej prawdy o malarstwie.

 

„UKŁAD WYŻOWY
…antycyklon, obszar wysokiego ciśnienia atmosferycznego, masa powietrza poruszająca się na północnej półkuli zgodnie z ruchem wskazówek zegara
Nieustanny ruch, ciągła zmiana, przemieszczanie się. Każdy obraz zanim powstanie przechodzi metamorfozę, zmienia się codziennie, z godziny na godzinę. Następuje szereg nieodwracalnych zmian, narastają kolejne warstwy farby, zmienia się kolorystyka i faktura.
Zdarzają się tu zjawiska gwałtowne i nieobliczalne, kiedy obraz niemal zupełnie zmienia kolory czy kompozycję. Zostaje w pewnym sensie zniszczony, by następnie powstać od nowa. Częściej jednak procesy przebiegają znacznie łagodniej, w bardziej przewidywalny sposób. W takich warunkach obraz zmienia się stopniowo, zaczyna dojrzewać. Zdarza się też, że po różnych zawirowaniach wraca do punktu wyjścia.
Obraz może być chłodno-ciepły, by za chwilę stać się ciepło-chłodnym lub odwrotnie, innym razem staje się niemal całkiem jednorodny. Najbardziej interesuje mnie to, co dzieje się na granicy obszarów ciepłych i chłodnych, to jak one wzajemnie na siebie oddziałują. Energia barw uwalnia się właśnie w tych miejscach.
Taka jest natura koloru. Maluję w zgodzie z naturą malarstwa.” Sebastian Skoczylas

Łóżka.

Na kolejnej wystawie w Galerii Elektor prezentujemy malarstwo abstrakcyjne. Pragniemy pokazać naszym odbiorcom i miłośnikom sztuki inny wymiar malarstwa, niż był prezentowany w tym roku wystawienniczym w Galerii. Dotychczas gościło u nas malarstwo przedstawiające i realistyczne. Tym razem pragniemy przekonać odbiorcę i odwiedzających naszą Galerię do malarstwa opierającego się na takim sposobie  myślenia w budowaniu obrazu, gdzie kompozycja i kolor mają wartość nadrzędną.

Przedstawiamy młodą artystkę Agatę Czeremuszkin–Chrut która posługuje się abstrakcją figuratywną. Interpretuje widzianą czy też obserwowaną przez siebie rzeczywistość w prosty i ciekawy sposób. Obrazy prezentowane na wystawie stanowią cykl zatytułowany „Łóżka”. Pod pojęciem tym, artystka stara się przekazać swoje przemyślenia na temat snu, a właściwie na temat postaci człowieka pogrążonego we śnie. Tak o jej malarstwie wypowiada się Justyna Sikorska, krytyk sztuki:

Id struktura jeszcze do niedawna postrzegana jako twór irracjonalny, bliżej niesprecyzowane ciało obce, wynalazek szalonego naukowca, który zabłądził w odmętach własnej psychiki. Freudowską Interpretację marzeń sennych traktowano z przymrużeniem oka, a jego dowody na istnienie duszy u większości naukowców powodowały rozbawienie: „Przeprowadziłem już sekcje 80 tysięcy zwłok, ale duszy nie widziałem żadnej”[1], twierdził z przekonaniem patolog Karol von Rokitansky.
Cywilizacja długo broniła się przed tajemnicami, jakie kryje ludzka podświadomość, tym bardziej więc usiłowano zanegować wartość i znaczenie snów, czy też przyjrzeć się im z naukowego punktu widzenia. Tymczasem już w czasach starożytnych, przede wszystkim w kulturach pierwotnych, wierzono, że sny zawierają różnego rodzaju proroctwa i przesłania, i że bywają bardzo pomocne dla tych, którzy potrafią je odczytać. „He’ elele a moe na ke kanaka” tak brzmi jedno z najdawniejszych przysłów hawajskich, które głosi, że sen jest posłańcem. Ludzie żyjący blisko natury mają większą tendencję do wsłuchiwania się we własne wnętrze. Stąd między innymi ich głęboki szacunek dla snów i wszelkich objawień.
Dziś już nikt nie wątpi w to, że sny są ważnym elementem naszego życia. Kiedy zasypiamy, jesteśmy całkowicie bezbronni i szczerzy. Nasze zachowanie podczas snu wiele mówi o nas samych, a jeśli dzielimy łóżko z partnerem, nasza pozycja względem niego obrazuje wzajemne relacje. Wedle starego przysłowia: „Król śpi na plecach, mędrzec na boku, bogacz na brzuchu”[2].
W jednej ze swoich powieści Olga Tokarczuk napisała: „One zawsze mają sens, nigdy się nie mylą, to świat realny nie dorasta do porządku snu. Książki telefoniczne kłamią, pociągi obierają niewłaściwe kierunki, ulice wyglądają zbyt podobnie, mylą się litery w nazwach miast i ludzie zapominają własne imiona. Tylko sen jest prawdziwy.”[3] Naturalną koleją rzeczy sen inspiruje i zmusza do refleksji. Jest czynnością, której poświęcamy jedną trzecią naszego życia, ale nie rozumiemy jej. Tym sposobem noc staje się dla nas czasem, w którym niemalże przestajemy istnieć. Tę czarną, dziką przestrzeń oswaja w swoich obrazach Agata Czeremuszkin-Chrut. Przygląda się śpiącym ludziom, negując wartość przebudzenia. Każdy z nas o świcie otwiera oczy z przekonaniem, że właśnie zmartwychwstał, po czym zakłada maskę stosowną do okazji i aury. Mamy swoje nieprzepuszczalne, quasi-naturalne makijaże, grymasy tuszujące spontaniczne myśli, które tylko czekają na niesforny tik, by wedrzeć się w niepowołane ręce. Niektóre mięśnie podtrzymujące uśmiech zastygły nam na zawsze, niektórych brwi nie jesteśmy już w stanie opuścić i wyprostować. Mamy swoje zbroje, dresscody, idealnie zaakcentowane przez zdechłe krawaty, którym gorące żelazka dają co dzień nowe życie. Mamy specjalne kosmyki zakrywające lewe ucho i prawe oko, odciągające uwagę przeciwnika zapachy i powiedzenia, dzięki którym ostatnie zdanie zawsze należy do nas. Jednak każdy teatr kiedyś dobiega końca. Nadciąga wieczór, rozbieramy się ze wszystkich złudzeń. Znów do naszego życia wkracza id. Czeremuszkin-Chrut przygląda się tej sferze jako bezkompromisowemu obnażeniu prawdziwego charakteru. Podglądając, odkrywa tajemnicę osobowości kreowanego przez nią na płótnie człowieka. Bo człowiek to jej obsesja. Jest mantrą, która powtarzana w najprzeróżniejszych korelacjach i kontekstach odkrywa przed artystką coraz nowsze fakty o sobie. Jest historią wciąż niedopowiedzianą, naznaczoną nieustannym ruchem i niekończącą się metempsychozą. Cykl Łóżka ukazuje człowieka pośród zarysów pościeli, pogrążonego w konturze mebla. Najstarszym obrazem tej serii jest Dreaming, namalowany w 2010 roku; najnowszy Yoko & John powstał niedawno jako inspiracja sławnym zdjęciem z 1980 roku, przedstawiającym Johna Lennona i Yoko Ono w objęciach.
Czeremuszkin-Chrut podjęła ryzyko zabawy ludzkim ciałem. Manipuluje nim w swojej twórczości, dokonuje jego destrukcji i dekonstrukcji, buduje go na nowo, po kawałku. Czasem celem tych działań jest beztroski żart, niekiedy zbliżanie się do krawędzi w poszukiwaniu trudnej prawdy. Niewątpliwie przeprowadzając tę malarską analizę artystka konstruuje własną oniryczną przestrzeń, przepełnioną sennymi marzeniami i wyobrażeniami. Jej płótna zdradzają jednak nie tylko nieprzeciętne bogactwo warsztatowe, są również rezerwuarami silnych, absorbujących emocji, całkowicie unikatowych w wykonaniu osoby, która deklaruje, że nie miewa snów.

 


[1] Cyt. za: B. Maciejewska: Doktor psycho, [w:] „Zwierciadło”, 01/2004, s. 70.

[2] Cyt. za: J. Świerczyński: Tajemnice naszych snów, Białystok 2004, s. 19.

[3] O. Tokarczuk, Dom dzienny, dom nocny, Wałbrzych 1999, s. 39.

 

Festiwal Sztuki 3m. Woda. medium, materiał, metafora

W sierpniu Festiwal Sztuki 3M. – materiał, medium, metafora zagości w Stolicy. To już siódma edycja projektu, którego głównym organizatorem jest Mazowieckie Centrum Kultury i Sztuki. Festiwal to różnorodne wydarzenia artystyczne, wystawowe i edukacyjne, które łączy jedna idea: zwrócenie wagi widza na proces powstawania dzieła. Pokazujemy sztukę współczesną akcentując wielość sposobów wykorzystania tworzywa artystycznego, dajemy więc widzom możliwość doświadczenia i poznania sztuki współczesnej w kontekście konfrontacji różnych postaw twórczych. Co roku tworzywo, będące jednocześnie tematem Festiwalu, jest inne. Tym razem jest to „woda”, ale poprzednie edycje poświęcone były już kolejno: Papier (2006), Metal (2007) Drzewo – Drewno (2008) Kamień (2009) Włókno (2010), Ziemia (2011).

Główna wystawa tegorocznego Festiwalu Sztuki 3m. Woda prezentowana będzie w Warszawie w Galerii Elektor (siedziba Mazowieckiego Centrum Kultury i Sztuki, ul, Elektoralna 12.) Kuratorem wystawy, a także pomysłodawcą Festiwalu 3m. jest Leszek Sokoll – to on od siedmiu lat czuwa nad koncepcją merytoryczną projektu i doborem artystów. W ramach wystawy „Woda” zobaczymy prace 13 twórców reprezentujących różne kierunki sztuki współczesnej. Będą prezentacje multimedialne Andrzeja Mitana „Koncert na ryby” (wysublimowana sztuka dźwięku i obrazu zarazem). Pojawi się interaktywna instalacja Grzegorza Rogali „Akwarium”, gdzie wirtualny świat przenika się ze światem materialnym. Będą projekcje wideo tj. „Pod Krzywą Wieżą” Magdaleny Kosek oraz liczne obiekty przestrzenne, prace z zakresu malarstwa i fotografii. W plenerze przed siedzibą MCKiS staną „Mumele” Wiesława Wachowskiego i obiekty Marka Zalewskiego.

W dniu wernisażu Galerię Elektor zdominują akcje artystyczne, działania performance, pokazy i warsztaty. Zobaczymy performance „Łzy wielkiej góry” Ryszarda Ługowskiego, będący swoistym koncertem na misy tybetańskie i wodę  (realizacja z pogranicza sztuki i medytacji typowej dla filozofii Zen). Wiesław Wachowski zaprezentuje cykl akcji artystycznych, którymi z pewnością zaskoczy publiczność tak jak to było w Ostrołęce i w Ciechanowie (relacje na stronie www.festiwalsztuki3m.pl) Warto zwrócić baczną uwagę na pokazy Ebru Art., podczas których orientalistka Anna Drzniewicz  zdradzi nam tajniki tradycyjnej tureckiej sztuki naturalnego zdobienia papieru lub jedwabiu za pomocą farb pływających na powierzchni wody. To wszystko „dziać się będzie” 10 sierpnia (od godz. 18.00) w siedzibie MCKiS przy ul. Elektoralnej 12.

Festiwal stanowi swoisty przegląd trendów współczesnej sztuki, ale skłania także do kreatywności i refleksji nad obecnością sztuki w przestrzeni publicznej. Wystawa Festiwalu Sztuki 3m.Woda będzie czynna dla zwiedzających od 11 sierpnia do 9 września 2012. Serdecznie zapraszamy – warto zobaczyć !!!

Intymność codzienności

Wystawa prezentowana w czerwcu Galerii Elektor „Intymność  codzienności” Magdaleny Nałęcz i Aliny Raczkiewicz Bęc jest opowieścią o człowieku. Obie artystki przybliżają odbiorcy swoją wizję współczesnego człowieka. Każda z nich robi to w swój indywidualny sposób.
Magda Nałęcz w swych obrazach snuje opowieść o człowieku bez człowieka.
„W moich obrazach nie ma Człowieka. Pozornie. Maluję pejzaże, wnętrza, przedmioty, akcesoria, które nam towarzyszą w życiu codziennym i poprzez nie staram się opowiadać o nas wszystkich.  Czasem przedmioty, którymi się otaczamy mówią o człowieku więcej, niż namalowany wizerunek.
„Ogrody wspomnień” najnowszy cykl obrazów składa się z kilku części „Ogrody dzieciństwa”, „Ogrody miłości”, „Ogrody pożegnań”.
Opowiada o mnie, moich bliskich, obecnych i tych co odeszli. O emocjach zamkniętych ramą płótna, które mogą być lustrem każdego widza i umożliwią mu spojrzenie w głąb siebie. Zachwyt, fascynacja, radość, szczęście, strach, lęk, tęsknota, żal, namiętność, smutek, pustka, samotność – każdy z nas tych uczuć doświadcza.
„Ogrody…” opowiadają o wielu etapach moich poszukiwań, które są także poszukiwaniami każdego z nas, choć wyznaczają je inne miejsca i inni ludzie.
Człowiek jest powodem powstania moich ostatnich prac, mimo, że nie jest na nich fizycznie obecny. W „Ogrodach pożegnań” wewnątrz malowanego wnętrza pracowni, pomiędzy sprzętami i przedmiotami, sztalugą z niedokończonym obrazem, pozostawionymi, jeszcze mokrymi pędzlami i tubami farb, niedopałkiem papierosa i niedopitym piwem jest człowiek „Nieobecny”. Nie wyszedł on na chwilę, nie wróci dokończyć zaczętego obrazu, już go nie ma. Po drabinie przeszedł w inny wymiar.
W „Ogrodach…” przywołałam moją wizję tego, co przeminęło: dzieciństwo, młodość, wielka miłość, przyjaźń, …, pozostawiając pamięć chwil które odeszły.”
Magdalena Nałęcz

Malarstwo Aliny Raczkiewicz-Bęc opowiada o kobiecie, jej wewnętrznym świecie i  i  jej intymności.
„Obrazy, które pokazuję, zostały wybrane z wielu obrazów namalowanych w okresie ostatnich pięciu lat. Jest to zdecydowanie figuratywna twórczość, która odnosi się do kondycji i tożsamości osoby.
Szczególną sympatią darzę postać kobiety, z którą to w pełni  się  utożsamiam.
Poprzez obrazy dążę  do zaspokojenia potrzeby kontaktu i bliskości drugiego człowieka. Czasami też odnajduję w nich bliskość samej siebie.
Jak każda kobieta lubię przeglądać się w lustrze, którym jest dla mnie moje malarstwo.  I mam nadzieję, że jest ono lustrem nie tylko dla mnie, że każdy znajdzie w nim odbicie tej części siebie, która jest bliska  kobiecej naturze świata.”
Alina Raczkiewicz-Bęc

Pomiędzy ścianami

W maju, w Galerii Elektor prezentujemy wystawę z pracami ciekawej młodej artystki Agnieszki Stanasiuk  – Agibrwi. Artystka zajmuje się rysunkiem, unikatowym sitodrukiem, projektowaniem tkanin i kostiumów teatralnych oraz prowadzeniem warsztatów z druku w swojej pracowni na Stalowej 52. W 2009 roku obroniła dyplom w łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych na Wydziale Tkaniny i Ubioru ze specjalnością wzornictwo tkanin. Na wystawie w Galerii Elektor pokaże swoje druki wielkoformatowe powstałe w latach 2009 – 2012. Wystawa nosi intrygujący tytuł „Pomiędzy ścianami”.

W Noc Muzeów 19 maja zapraszamy na spotkanie z artystką, które trwać będzie od godz. 19.00 do 21.00.  W trakcie spotkania odbędzie się happening -tworzenie wspólnie z artystką rzeźb z materiału.

Zapraszamy każdego chętnego z kawałkiem materiału!!

W Noc Muzeów Galeria Elektor otwarta będzie do godz. 1.00

Anna Masiul Gozdecka „Malarstwo”

Kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z pracami Anny Masiul-Gozdeckiej – pomyślałam, że to malarstwo jasne, grające pełną gamą barw, malarstwo, które chciałoby się podobać. Sama artystka przyznaje się do ciągłych poszukiwań – Lubię odkrywać, szukać, zmieniać.
Kluczem do zrozumienia jej twórczości jest w moim odczuciu kolor. To on konstruuje przestrzenie, buduje plany, formy i rytmy, oddaje przeżycia, emocje („Postać czerwona, postać niebieska”, „Sekrety”). Ekspresyjność kompozycji wzmagają widoczne uderzenia pędzla, faktury, wprowadzane podziały tła, świadoma rezygnacja z fotograficznego przekazu na rzecz niedopowiedzeń. Rysowane postaci Anny Gozdeckiej są jak echo, lustrzane odbicia („Lustro w zielonym pokoju”), powtarzające się stop-klatki – na wpół obecne, anonimowe („Gołębie”), może czasem samotne-zapomniane.

W swoich kompozycjach autorka chętnie łączy to, co realne z nierealnym-odrealnionym. Myślę tu o sytuacjach, kiedy w abstrakcyjnym, zwykle niedookreślonym pejzażu czy wnętrzu umieszcza swoje – jakże konkretne – modele. Podpatrujemy je w codziennych intymnych sytuacjach, jesteśmy świadkami pełnych ciepła scenek, często z udziałem dzieci: zabawy ze skakanką, hula-hop, podglądania natury („Ślimaki”, „Tęcza”, „W dziwnym ogrodzie”), rysowania, nauki jazdy na pierwszym rowerku, puszczania latawca, bujania na huśtawce. Kiedy indziej wspólnie z artystką doświadczamy uczuć „Burzy”, „Przestrzeni miłości”, smakujemy śródziemnomorskie „martwe natury”, wysłuchujemy serii „koncertowej” w gąszczu filodendronów i innej, równie bujnej, roślinności. Chciałabym, aby moje malarstwo było pozytywne, optymistyczne, ale nie istnieje radość bez smutku – zdaje się potwierdzać Anna Masiul-Gozdecka.

Bohaterka dzisiejszej wystawy z wdziękiem czerpie z tradycji, odsłania przed nami bardzo kobiecy i intuicyjny obraz świata.

Dominika Leszczyńska- krytyk sztuki

„Wnętrza” Anna Świtalska

Rok 2012 w Galerii Elektor  rozpoczynamy wystawą młodej debiutującej artystki Anny Świtalskiej.  Artystka ukończyła w 2011 roku Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie z wyróżnieniem dziekańskim. Studiowała w pracowni prof. Krzysztofa Wachowiaka. Aneks z malarstwa ściennego wykonała w Pracowni Technologii i Technik Malarstwa Ściennego pod kierunkiem Edwarda Tarkowskiego.  Jest laureatką Drugiego Triennale Malarstwa ANIMALIS w Chorzowie (II miejsce, 2011 r.), oraz finalistką konkursu Artystyczna Podróż Hestii ( Sopot, 2010r.) W Galerii Elektor prezentujemy dyplomowe obrazy artystki.

„Głównym tematem malowanych przeze mnie obrazów są wnętrza, jednakże zaobserwowane i wybrane jako temat kompozycji nieprzypadkowo, decyduje o tym ich specyficzny charakter. Są to wnętrza stare, o obdrapanych tynkach, zaciekach na ścianach, pokryte pleśnią i kurzem. Miejsca te, pozornie opuszczone już przez człowieka, stanowią dla mnie przede wszystkim przestrzeń, na której czas odcisnął swoje piętno. Przebywając w takich pomieszczeniach, mam świadomość, iż wnętrza te zostały wybudowane kiedyś przez człowieka i człowiekowi służyły.  Oddziałują  one silnie na moją wyobraźnię, traktuję je jak fragment zapisu czyjejś osobistej historii.
Malując, skupiam się przede wszystkim na kolorze, kompozycji, oraz fakturze obrazu.
Moje wnętrza można odczytywać jako symbol czegoś, co pozostało i przetrwało, mimo iż zostało porzucone i zapomniane. Są to przestrzenie opuszczone, a mimo tego – paradoksalnie – pełne życia. Prócz rozwijającego się w nich bezustannie niezwykle dynamicznego świata mikroorganizmów, pozostają one przede wszystkim trwałym świadectwem życia ludzi, którzy przyczynili się do powstania danej przestrzeni, dla których być może była ona późniejszym schronieniem, domem, miejscem w którym czuli się bezpiecznie, z którym mogli się utożsamiać”.

Anna Świtalska

code: estinet.pl