Ogrody dzieciństwa/ odsłona druga

„Długo myślałam, że mam skrzydła”.

 Cykl malarski „Ogrody dzieciństwa” Magdaleny Nałęcz stanowi zbiór niezwykły.  W połowie życia artystka maluje obrazy, w których powraca do czasów swojego dzieciństwa.  Czy jest to próba podsumowania życia czy raczej niezwykła nostalgiczna podróż w przeszłość ,retrospekcja, przypomnienie najważniejszych miejsc i związanych z nimi emocji? Czy może odczarowanie smutku wspomnień mało radosnych?

Magdy podróż  w krainę dzieciństwa nie prowadzi w szczęśliwe  mury rodzinnego domu.  Przeciwnie, dom jest  pominięty. Wspomnienia dotyczą przede wszystkim ogrodów,
w których właśnie zaklęte jest wspomnienie, ulotna chwila zapamiętana w kolorze sukienki, kształcie kokardy , wiązaniu trzewików. Ogrodowa przestrzeń jest  bezpieczna
– to schronienie, które pozwala marzyć.  To kryjówka , w której się dorasta, dojrzewa 
i z  której wychodzi się w świat.  To miejsce głębokich przeżyć, niepowodzeń,  smutków,
ale zatopionych w  kolor , który artystce przez całej życie będzie dawał ukojenie. 
Niech jednak nie zmyli nas pozorny spokój uporządkowanego ogrodu. Nie znajdziemy w nim idyllicznego obrazu dzieciństwa. Nie słychać śpiewu ptaków, są zbyt niedościgłe, ich głosy zamknięte są w klatce, której pilnuje piękna, ale smutna dziewczynka. Jest jak laleczka,
jak rekwizyt starannie dobrany  do zapamiętanego obrazu, do wspomnienia szkolnej tarczy na ramieniu i białych świeżutkich podkolanówek.  Nieruchoma czeka. Marzy. Czuje skrzydła błękitnych motyli, które znacznie później rozwinie malując kolejne ogrody.  Intensywne barwy  bardzo wyraźnie oświetlają swoimi promieniami smutek dziewczynki. Samotnej. Szukającej siły i ciepła wilka, strażnika bezpiecznego ogrodu. I tylko wspomnienie wycieczki nad jezioro przywołuje beztroski moment zabawy z Mamą… Tylko wtedy bohaterka staje się na powrót roześmianym dzieckiem.

Zaczarowany ogród dzieciństwa Magdy daleki jest od tajemniczego ogrodu Frances Burnett,
w którym wciąż rosną róże i inne piękne i delikatne kwiaty, w którym dzieci odprawiają wymyślone przez siebie rytuały, mające pomóc wyzdrowieć przyjacielowi.  Jedno jednak
w obu ogrodach jest wspólne. Czarodziejska moc uzdrawiania duszy. Moc skrzydeł, które mogą unieść nas wysoko, jeśli odrobinę się postaramy. Magda otworzyła zamknięty od lat ogród. Mam nadzieję, że znajdzie w nim róże i przypomni sobie, że ma skrzydła.

A my wędrując po jej ogrodach dzieciństwa zatopimy się w czytanie własnych wspomnień, odganianie smutków i szukaniu naszych utraconych skrzydeł. Bo jak powiedziała Wisława Szymborska „Każdy z nas ma swoje własne dzieciństwo. Śmiało można powiedzieć, że ono nigdy się nie kończy, a wręcz powraca do nas, kiedy już myślimy, że bezpowrotnie minęło.
To po części od nas zależy, jak je zapamiętamy” .Wędrujmy więc po ogrodach Magdy czując skrzydła jej motyli na plecach , ciepło i siłę dobrych wilków, które zawsze nas obronią.

                                                                                                                 Magdalena Kąkolewska

W lesie pamięci.

Zapraszam do Lasu Pamięci. Wchodząc między drzewa docierasz do obrazów przechowywanych w moim umyśle. Powiedz mi co widzisz?

 

Moja mama nie żyje, jednak czuję jej obecność. Chodzi za moimi plecami. Nie widzę jej twarzy, więc maluję ją taką, jaką pamiętam.        

 

Przywołane obrazy znane są mi z fotografii. Aby je rozpoznać, muszę je stworzyć na nowo. Zaglądam do albumu z dzieciństwa; tam ludzie i miejsca są nieśmiertelni. Moją codziennością jest patrzeć wstecz. Wyobraz sobie, że też tam byleś.

 

Aby uciec od bólu straty wchodze w las tego co minęło. Rozglądam się po mojej pamięci pełnej detali. Jak kwiaty podnoszę je z ziemi pytając o naturę czasu. 

 

Z przeszłości tworzę symbol. Dla mnie to święte żeby trzymać go blisko. Buduję ołtarz by się przed nim pokłonić. Dedykuję go tym, których kocham najbardziej. Szukam ich wciąż na nowo wspinając się na drzewa wspomnień. 

 

Tu nie ma początku i nie ma końca. Dokumentuję to. Chcę zobaczyć więcej. Teraz i ty masz dostęp do mojego życia, jakim je pamiętam. Widzisz tę mała dziewczynkę? Zostań ze mną. Czy wśród moich drzew dostrzegasz też swój las wspomnień?

Małgosia Malinowska

Instynkt formy

Gdyby istniała rzeczywistość bez wymiaru czasu, wszystkie zdarzenia miałyby miejsce jednocześnie, w superpozycji, równoczesności trwania każdego możliwego stanu.

Takie nawarstwienie daje obraz obszaru bliskiego chaosowi, bez punktu orientacyjnego, bez początku, kształtu, bez wektora.

Nasza rzeczywistość jest chaosem odroczonym w czasie. Kaskada zdarzeń redukuje część możliwości, ale stwarza kolejne. Powstają rozgałęzienia sytuacyjne, nad których kształtem nie panujemy, których często nawet nie rozpoznajemy… Wydaje się, że jesteśmy zmuszeni zamykać cząstki świata w konceptach, kategoriach, formach idealistycznie stałych, perfekcyjnie uproszczonych.

W moich realizacjach pragnę zatrzymać na chwilę moment nieokreśloności, uwypuklić sugestię kwantowej superpozycji, spojrzeć na materię przed momentem redukcji jej stanu do konkretnej formy. Posługuję się linią, narzędziem wywodzącym się z rysunku, znakiem uproszczonym i redukującym. Służy on jednak nie tylko do symbolicznego zaznaczenia kształtu, staje się narzędziem dokumentacji istoty obiektu, ujawniając inne wymiary jego istnienia, wewnętrzną, ukrytą topografię złożoności. Linia staje się medium dla działania czasu, a czas modelem i deformantem.
Paulina Sylwestrowicz Instynkt formy

Wernisaż uświetni performance z udziałem Ryszarda Ługowskiego, imperium dźwięku na misy tybetańskie i gongi.

code: estinet.pl